Koszyk icon
Banner

Philip Zepter dla NIN: Niezależność od polityków to klucz do mojego sukcesu

Philip Zepter dla NIN: Niezależność od polityków to klucz do mojego sukcesu

Wywiad z Philipem Zepterem dla serbskiego magazynu NIN

https://www.nin.rs/english/news/63791/philip-zepter-for-nin-independence-from-politicians-is-one-of-the-keys-to-my-success

Philip Zepter dla NIN: Niezależność od polityków to klucz do mojego sukcesu

Slađana Vukašinović|12 grudnia 2024|

Po prawie czterech dekadach istnienia i działalności firmy „Zepter” z pełnym przekonaniem stwierdzam, że nasz kraj, dzisiejsza Serbia, a dawniej Jugosławia, nigdy nie miał i prawdopodobnie nigdy nie będzie miał ludzi, którzy z serbskim pochodzeniem i nazwiskiem tworzyliby biznes na światową skalę. Odnoszę się konkretnie do biznesu, pomijając wybitne postaci z dziedziny nauki lub nowych technologii, które miały lub będą miały wpływ na sukces biznesowy”, powiedział Philip Zepter, właściciel firmy »Zepter«, w wywiadzie dla NIN. Dodaje, że sukces ten jest unikalny również w dziedzinie mecenatu, biorąc pod uwagę osiągnięcia jego i jego małżonki oraz zakres ich wsparcia finansowego w ciągu ostatnich 30 lat, co, jak mówi, pozostawi „ludziom i temu krajowi”.

 

Mówi Pan, że pozostanie dla ludzi i kraju, ale pod nazwiskiem Philip Zepter, a nie Milan Janković. Niedawno w Banjaluce powiedział Pan, że nie można uciec od swoich korzeni. Czy zmieniając nazwisko, pośrednio zrzekł się ich Pan i związał swoją tożsamość biznesową z innymi częściami świata?

Nazwisko niczego nie gwarantuje. Nawiasem mówiąc, słowo Zepter oznacza laskę lub berło (od greckiego słowa skeptron). Jest to jeden z symboli władzy, potęgi i suwerenności. Jeśli to nazwisko jest symbolem, to jestem dumny, że władza i suwerenność są kojarzone z moją firmą. O to właśnie walczyłem. Zmiana nazwiska była racjonalną decyzją i z niczego nie rezygnowałem. Jestem obecny i aktywnie działam każdego dnia w Serbii i Republice Serbskiej i to widać - buduję i przekazuję darowizny i dotacje, zapewniam wsparcie. Ostatecznie decyzja o zmianie imienia i nazwiska została podjęta dość spontanicznie, ponieważ utożsamiałem się z naszym osiągnięciem „Zepter”, w które do tamtej pory zainwestowaliśmy 15 lat pracy w dzień i w nocy.

 

Czy łatwo było zmienić zarówno filozofię biznesową, jak i otoczenie w 1980 roku, kiedy wyjechał Pan do Wiednia, z kraju socjalistycznego do kapitalistycznego?

Należy pamiętać, że pojechałem do Austrii, aby poprawić swój niemiecki, bez zamiaru pozostania tam, absolutnie nie będąc pod wpływem pozytywnej lub negatywnej opinii na temat sytuacji politycznej lub gospodarczej w tym kraju. Spędziłem sześć miesięcy jako stażysta w austriackiej firmie i zdałem sobie sprawę, że łatwo jest przystosować się do lepszych warunków. Dobrze uregulowane środowisko biznesowe nie wymaga żadnych sztuczek, takich jak szukanie luk prawnych, wsparcia politycznego... Dostrzegłem szansę na godną pracę, więc zdecydowałem się zostać.

 

W jakim stopniu szybkość adaptacji do nowych warunków była kluczem do globalnego sukcesu biznesowego i czy serbska buntowniczość miała w tym swój udział, biorąc pod uwagę, że niektórzy z Pana byłych kolegów zgotowali Panu „pożegnanie” pełne niedowierzania i złośliwości?

Nie wiem, co myśleli moi koledzy o mojej przeprowadzce do Wiednia, ponieważ nikt nie potrafił sobie nawet wyobrazić, co mógłbym osiągnąć. Ja też nie mogłem. Zdecydowałem się zostać ze skromnymi ambicjami - zarobić i zaoszczędzić 100 000 marek niemieckich. Kiedy o tym myślę, wszystko zaczęło się od mojego pragnienia uwolnienia i sprawdzenia mojego potencjału twórczego, którego miałem świadomość, w normalnym, demokratycznym, przede wszystkim dobrze zorganizowanym i, rzekłbym, uczciwym środowisku. W ramach fair play, na cudzym boisku. I udało mi się. Dzięki ciężkiej pracy i cierpliwości.

wywiad_04.jpg
fot: 
NIN / Đorđe Kojadinović



Czy w tej grze były jakieś fałszywe lub nieuczciwe ruchy, które utrudniały wygraną?

Spędziłem ponad rok na negocjacjach w wielu krajach w sprawie wprowadzenia do prawa mojego, wówczas unikalnego, marketingu bezpośredniego w sprzedaży. Weźmy jako przykład Francję. W tym kraju samo pojęcie zdrowej diety wywołuje niechęć. Smaczne - tak, ale czy zdrowe? Duża globalna firma, która miała pozwolenie na tego typu działalność, została trzykrotnie zawieszona. Nie wspominając już o zobowiązaniach firmy wobec pracowników. Dlatego mieliśmy siedzibę na Polach Elizejskich, sklep przy najbardziej ruchliwej alei Saint-Germain-des-Prés. A potem, po latach prób przekonania organów regulacyjnych, okazało się, że mój marketing bezpośredni jest wykorzystywany do sprzedaży wszystkiego, od bielizny po sztukę i samochody. Myślę, że Francja była ostatnim krajem w Europie, który otworzył sklep ze zdrową żywnością.

 

Pierwszy krok w biznesie postawił Pan na rynku garnków. Jak wpadł Pan na pomysł nowego rodzaju produktu, który jest w każdym gospodarstwie domowym i kosztuje znacznie mniej niż pański?

 Jest wiele czynników, które przyczyniły się do mojego sukcesu w biznesie. Jednym z nich jest niewątpliwie umiejętność rozpoznawania okoliczności, następstw, które są nie do przecenienia i znajdowania rozwiązań, które pozwolą je przezwyciężyć. A więc szybkość adaptacji. Nawiasem mówiąc, jest to również jedna z definicji inteligencji. Nie ma wiecznie aktualnych koncepcji ani wiecznie aktualnych dóbr. Są tylko dobrze (lub źle) przemyślane koncepcje biznesowe. I absolutne zaangażowanie w swój pomysł, wytrwałość, pracowitość. Kiedy rozpoczynałem działalność, istniały setki producentów sprzedających garnki do gotowania. Jakkolwiek zostałem okrzyknięty Królem Garnków, Der Midas der Töpfe, od samego początku sprzedawałem naczynia o sprawdzonej wydajności, chronione licznymi patentami. Dziś jednak setki małych, dużych, prawdziwych lub fikcyjnych firm sprzedają naczynia całkowicie bezkarnie, beztrosko, z fałszywymi oświadczeniami o jakości identycznej z naszą. Dla mnie te reklamy wyglądają jak stary film, który stworzyłem i oglądałem 40 lat temu. Nie zapominajmy, że wszystkie obecne rozwiązania pojawiły się po naszych naczyniach ze stali nierdzewnej.
 

Sprzedał pan ponad 20 milionów garnków, ale twierdzi pan, że nie wzbogacił się na ich sprzedaży, ale na swoim stylu życia. Że nie wzbogacił się Pan sprzedając złudzenie, jakoby cała żywność przygotowana w Pana naczyniach była zdrowa, w co wiele osób uwierzyło dzięki dobremu marketingowi?

Jeden z najważniejszych postulatów marketingowych brzmi następująco: ludzie nie kupują rzeczy/towarów, ale emocje - reprezentację siebie, swoich pragnień i emocji. Wszyscy mamy jedną, uniwersalną potrzebę i pragnienie: żyć dłużej, być zdrowym, aby nasza młodość i piękno trwały jak najdłużej. Cała moja filozofia biznesowa i wszystkie produkty firmy „Zepter” zaspokajają te pierwotne ludzkie potrzeby i pragnienia. Nie sprzedajemy więc iluzji, ponieważ wszystkie nasze produkty są praktyczne, o sprawdzonym działaniu i rzeczywiście są skuteczne. To dlatego utrzymujemy się na rynku tak długo. Ludzi nie da się długo oszukiwać.

 

O sprawdzonym działaniu, jeśli chodzi o przygotowywanie zdrowej żywności?

Przed „Zepterem” żadna sprzedaż naczyń kuchennych nie opierała się na postulacie przygotowywania zdrowej żywności. Nawet amerykańska firma sprzedająca stalowe naczynia kuchenne, o gorszej jakości technicznej niż Zepter, w której byłem odnoszącym sukcesy menedżerem i przez kilka lat jednym z dyrektorów, nigdy nie wspomniała o koncepcji żywienia jako nawyku, na którym opiera sprzedaż. Było to nam bardzo bliskie, dlatego nieustannie przekazywaliśmy naszym konsultantom ds. sprzedaży wiedzę naukową. I nie tylko to! Zatrudniłem dietetyka w każdej z moich firm lub sklepów, aby dawał zalecenia klientom, a także prowadził z nimi konstruktywne rozmowy na temat ich ogólnego stanu zdrowia, jako że większość z tych dietetyków była lekarzami. Chciałbym tylko przypomnieć, że do 2000 roku miałem siedziby w 51 stolicach świata. W jakiej rzeczywistości żyjesz, jeśli uważasz, że zdrowa dieta lub zanieczyszczenie środowiska to tylko złudzenia? Wszystko było takie samo 40 lat temu, tylko niektórzy ludzie zdali sobie z tego sprawę wcześniej, inni później, a jeszcze inni nigdy.

 

Rzeczywistość w Serbii jest taka, że wiele osób nie może sobie pozwolić na tak drogie naczynia do przygotowywania zdrowej żywności...

Najcenniejszą rzeczą jest zdrowie, a żywność powinna być naszym lekiem. Znaczenie żywności w zapobieganiu, ale także w leczeniu chorób, jest docenianie od czasów starożytnych do dnia dzisiejszego. Bazując na tym, starałem się wyjaśnić ludziom konkretne okoliczności na podstawie wiedzy naukowej i faktów.
 

wywiad_03.jpg
fot: 
NIN / Đorđe Kojadinović


Czy garnki były narzędziem do zarobienia pierwszego miliona? Ile miliardów dolarów lub euro znajduje się teraz na kontach pańskich firm? Ma Pan teraz także inne produkty, a Forbes ogłosił Pana najbogatszym Serbem, szacując Pana majątek na około siedem do dziewięciu miliardów dolarów.

Chciałbym wierzyć Forbesowi. To do nich należy ocena. Przestałem liczyć dawno temu, co jest zarówno zaletą, jak i słabością wszystkich wielkich biznesmenów. Wiem tylko, że w Serbii przeznaczyłem ponad 85 milionów euro na kulturę i zainwestowałem ponad 250 milionów w biznes, wszystkie zaksięgowane do ostatniego euro. Moja żona i ja jesteśmy jednymi z niewielu ludzi na świecie, którzy zainwestowali poważne pieniądze w instytucje kulturalne. Nie możemy zapominać, że teatr Zemun został całkowicie zrujnowany, pokryty straganami. Potem powstał teatr Madlenianum, który stał się poważną instytucją w Serbii. To było wielkie przedsięwzięcie, kosztowało dużo pieniędzy, a jeśli zapytasz, co dzięki niemu zyskaliśmy, odpowiedź brzmi - nic materialnego, ale wiele w sensie duchowym. To nadaje sens życiu mojej żony i ona wspiera to całym sercem. Dlatego każdego roku wyciągamy z naszych kieszeni około półtora miliona euro, by to wszystko działało. Nie wiem, czy to się liczy na liście Forbesa.
 

Jaka jest formuła sukcesu biznesowego, czy jest to wiedza czy intuicja biznesowa i czy istnieje sukces bez porażki?

Człowieczeństwo jest podstawowym znakiem rozpoznawczym firmy „Zepter”. Jest to „sekret” naszego globalnego sukcesu, a jego język jest rozumiany przez ponad 85 milionów użytkowników na całym świecie, w różnych narodowościach i kulturach, w 56 krajach świata od 40 lat. Wokół naszej działalności krążyło wiele mitów, ale to, co robiliśmy, było proste: opracowaliśmy, stworzyliśmy nowy, nieznany dotąd system marketingu i sprzedaży, udoskonaliliśmy go, a następnie zainwestowaliśmy w ten projekt i - odnieśliśmy sukces! I przez cały ten czas wydarzenia następowały jedno po drugim, spotkania, wyjazdy służbowe, tysiące intensywnych rozmów z wieloma niezwykłymi ludźmi. Zmienialiśmy świat wokół nas, ale zmienialiśmy też siebie. Nasze osiągnięcie sprawiło, że zmieniliśmy się, utożsamiliśmy się z nim, a garnki były tylko narzędziem, które umożliwiły urzeczywistnienie tego celu.

 

Nie odpowiedział Pan na pytanie o porażki. Czy za porażkę uważa Pan inwestycje w Ukrainie, gdzie Pana biznes padł? Czy Pana intuicja biznesowa nie była w stanie przewidzieć wojny i ile pieniędzy Pan stracił?

Działalność w Ukrainie nie wygasła całkowicie. Mamy nadzieję na szybkie zakończenie wojny i tej wielkiej tragedii. Wiele straciliśmy, ale przez dziesięciolecia budowaliśmy naszą reputację i zaufanie klientów w Ukrainie i nie zamierzaliśmy się łatwo poddawać. Wrogość między dwoma narodami była bardzo widoczna, ale normalne życie w pewnym stopniu nadal się toczyło. W związku z naszą obecnością na całym świecie nie ominęła nas żadna wojna ani inflacja. Wierzę, że nawet wielcy gracze na arenie politycznej nie przewidzieli wojny na taką skalę. Moja przeczucie jest pozytywne, konstruktywne, a nie destrukcyjne - to też przetrwamy!

 

W jaki sposób podejmuje Pan decyzje biznesowe i czy w przypadku niektórych z nich miał Pan wsparcie polityków? Nie mam na myśli tylko Serbii, ale cały świat, gdzie wszystko jest polityką, w tym gospodarka.

W żadnym miejscu, w żadnym czasie. Owszem, zdarzały się spotkania, ale tylko wtedy, gdy byłem już sławny. Nie było żadnych rozmów o pracy czy wsparciu. Kiedy o tym myślę, jest to jeden z kluczy do sukcesu - podejmuję własne decyzje biznesowe i tworzę własne koncepcje, z zachowaniem całkowitej niezależności.
 

Czy to z powodu pańskiej niezależności niektórzy politycy w Serbii nazwali Pana przestępcą i oskarżyli o sprzedaż broni, a nie garnków w latach 90-tych? Czy takie oskarżenia bolą?

Te absolutne kłamstwa nie zaszkodziły mi, ponieważ było jasne, że nic z tego nie było prawdą, a także wiadomo było, kto za tym stoi i dlaczego. Jeśli nie jesteś w stanie rzucić światła na motyw, to motywem jest biznes. Skazany serbski polityk bez sukcesów oraz bezmyślny szantażysta z międzynarodowej organizacji pozarządowej. Ale to zaszkodziło mojej żonie, która była już głęboko zaangażowana w swoje projekty charytatywne i kulturalne: Fundusz „Madlena Zepter”, Madlenianum, Galeria „Zepter”, Muzeum Zepter. Złożyłem pozew i amerykański sąd orzekł, że wszystko było zniesławieniem bez żadnych dowodów.
 

wywiad_02.jpg
fot: 
NIN / Đorđe Kojadinović



Nie ma Pan dobrego zdania o politykach, ale był Pan zaangażowany w protesty w Belgradzie u boku Zorana Đinđicia, które trwały kilka miesięcy. Dziś w Serbii ludzie ponownie protestują przeciwko obecnemu rządowi, studenci również biorą w tym udział. Czy dołączyłby Pan do nich dzisiaj?

Popieram protesty jako ostateczną próbę rozwiązania problemów, zwłaszcza jeśli zagrożone są podstawowe prawa i fundamentalne wartości, a instytucje nie mogą lub nie chcą temu przeciwdziałać. Ponieważ podstawowe żądania nie są rozwiązywane przez instytucje, protesty są uzasadnionym sposobem nacisku. Jeżeli nie spotykają się z żadną reakcją, kolejnym krokiem są szeroko zakrojone blokady. Jeśli nawet wtedy nic się nie zmieni, nastąpi powstanie, a to nie powinno i nie może się zdarzyć. Jest to odpowiedzialność władzy wykonawczej, która musi być świadoma swoich działań lub zaniechań. Wierzę, że władza jest świadoma sekwencji wydarzeń. Popieram protesty przeciwko zanieczyszczeniu, przede wszystkim powietrza, wody i żywności. Żyjemy w komorze gazowej. Przyjmujemy w siebie tyle trucizn, że nawet nasze życie jest zagrożone. Nie wspominając o zdrowiu fizycznym i psychicznym. Przy tej okazji, i to jest w tej chwili najważniejsze, wszyscy powinni z tym wyjść, zarówno władza jak i opozycja. Wszyscy jesteśmy w równym stopniu zagrożeni, choć być może nieświadomi straszliwych konsekwencji. Nikt nie może uniknąć zanieczyszczenia. To niebezpieczeństwo, które nie zniknie, musi być jasne dla wszystkich. Rozwiązania istnieją, ale ktoś musi je wdrożyć.

 

Właśnie powtórzył Pan to, co powiedział Pan na jednym ze spotkań, że żyjemy w komorze gazowej. Czy zdaje Pan sobie sprawę, że wielu zinterpretowało to jako wykorzystywanie strachu ludzi do zarabiania pieniędzy na sprzedaży oczyszczaczy powietrza?

Powiedziałem prawdę, ponieważ w tej chwili oddychacie powietrzem, które jest prawdopodobnie jednym z najbardziej zanieczyszczonych na świecie. Osoby sprawujące funkcje publiczne, czyli władze, mogłyby być nieco bardziej skłonne do współpracy i pozwolić sobie na wysłuchanie, że ten problem można rozwiązać. Państwo może kupić 200 000 oczyszczaczy powietrza i zainstalować je w każdym biurze, w każdym domu, w Borze, w Čačaku, wszędzie tam, gdzie powietrze jest zanieczyszczone. Sytuacja znacznie się poprawi. I po uwzględnieniu tych wszystkich znanych faktów jestem oskarżany o promowanie zanieczyszczonego powietrza w celu sprzedaży oczyszczaczy. Zdecydowana większość świata zdała sobie sprawę, że dla oczyszczania powietrza nie ma alternatywy. Wielu zaczęło masowo produkować oczyszczacze powietrza. Zwłaszcza po wybuchu epidemii Covid, kiedy ustalono, że jest ona przenoszona nie tylko przez dotyk, ale w znacznie większym stopniu przez powietrze. Dzieje się tak, ponieważ jest to dochodowy biznes, ale także jako próba przezwyciężenia tego problemu w jak największym stopniu.

 

Osiągnął Pan już prawie wszystko w biznesie. Czy chciałby Pan rozwinąć skrzydła w polityce, być może w celu rozwiązania problemu zanieczyszczenia, czy nadal uważa Pan, że byłaby to dla Pana pewna degradacja?

Tak, powiedziałem to. Szczerze mówiąc, nie tylko degradacja, ale myślę, że z mojej perspektywy angażowanie się w politykę, zwłaszcza na wyższym szczeblu, byłoby wręcz upokorzeniem. Pewne rzeczy jednak zawsze trzeba zmieniać, niezależnie od systemu, kraju, reżimu, zawsze może być lepiej i powinno być lepiej. Nie uczestniczyłbym w tym bezpośrednio, ale jako rodzaj moralnego wsparcia. Moje osiągnięcia w biznesie są większe niż jakakolwiek funkcja czy stanowisko w polityce. Zwłaszcza, że wiem, że nie mógłbym niczego zmienić.

 

Czy ta opinia opiera się na Pana doświadczeniu w Komitecie Olimpijskim, z którego, choć był Pan entuzjastą sportu, szybko Pan odszedł?

Na tej podstawie, ale także na podstawie mentalności naszych ludzi. Dobrze, że stało się to na tym poziomie; dlatego mówię - nigdy więcej. Żadnego urzędu publicznego, w którym byłbym zależny od „peryferii”, czyli od ludzi, którzy nie dbają o interes ogólny, tylko o swój własny, i to w tak niedopuszczalny sposób. Kiedy dołączyłem do Komitetu Olimpijskiego, chciałem stworzyć organizację sportową niezależną od woli politycznej i nastrojów niektórych osób. I oczywiście nie udało mi się, ponieważ w komitecie musiała być większość, a ja jej nie miałem. Wtedy zobaczyłem, jak wszystko jest powiązane z polityką, ponieważ stawka jest bardzo wysoka, a to nie jest miejsce dla mnie.
 

Takie połączenie nie wydaje się istnieć na światowej scenie sportowej, gdzie nazwa firmy jest bardziej widoczna nawet niż „Mercedes”. Czy to również dobry marketing?

Inwestujemy setki milionów euro w globalne wydarzenia. Jesteśmy globalną firmą i musimy ugruntować swoją pozycję na światowej scenie jako wiarygodni, jako istniejący. To tak naprawdę nie jest tylko sport, to forma marketingu.

 

O ile uboższa byłaby teraźniejszość i przyszłość Pana firmy bez córki Emy?

Rodzina jest najważniejsza, nic nie może się z nią równać, a Ema jest naszym największym skarbem.

 

Chętnie porównuje się Pan do Billa Gatesa i twierdzi, że swój pierwszy miliard zarobił Pan szybciej niż on, trzy lata po wejściu do świata biznesu, dokładnie w 1989 roku. Czy Milan Janković żałuje, że nie wkroczył do świata Billa Gatesa, ale Philipa Zeptera?

To porównanie przytoczyłem w wywiadzie dawno temu. To niesamowite, jak wszyscy o tym pamiętają. Prawdą jest, że z kapitałem początkowym w wysokości pięćdziesięciu tysięcy, zarobiłem swój pierwszy miliard marek niemieckich cztery lata później. Było to wtedy i jeszcze długo później czymś niespotykanym. Użyłem Billa Gatesa jako przykładu, ponieważ jego wzrost był wówczas bezprecedensowy. Ale sens mojego przesłania był następujący: łatwiej jest zaistnieć niż przetrwać! W ten sposób mierzy się siłę firmy i wartość sukcesu. Przykro mi, że nie zaangażowałem się w „technologię” tamtych czasów, w biznes Gatesa. Nie żałuję, nigdy nie żałowałem i nie patrzę wstecz, jeśli coś minęło, nie mam czasu, patrzę tylko do przodu. A o ile bliżej, dalej, inaczej patrzyłem w porównaniu z nim - to była kwestia okoliczności. Kiedy on miał 17 lat, pisał na komputerze, a kiedy ja miałem 17 lat, pierwszy raz fizycznie zobaczyłem telewizor w domu kultury w Kozarskiej Dubicy. Myślę, że intuicja biznesowa, podobnie jak każdy rodzaj kreatywności, jest czymś, z czym się rodzisz i nie możesz zgasić tego ducha i chęci do końca życia. Wyobraźnia jest wieczna.


Opublikowano: 17.12.2024 16:41:25 przez Zepter International | |
Z Życia Firmy
Udostępnij:

Pliki cookie

Witryna internetowa korzysta z plików cookie, których zadaniem jest sprawić, aby użytkownik mógł korzystać z Internetu w sposób możliwie przyjazny, efektywny i bezpieczny, na przykład poprzez przyspieszenie nawigacji na witrynach internetowych oraz pomiar częstotliwości przeglądania stron i całościowej efektywności nawigacji. Pliki cookie to małe pliki tekstowe przechowywane na dysku komputera, aby pozwolić użytkownikowi na optymalne wykorzystanie wszystkich funkcji naszego sklepu internetowego. Wyraźnie zaznaczamy, że niektóre pliki cookie są przenoszone z naszego serwera na komputer użytkownika — tzw. "sesyjne pliki cookie". Te pliki cookie są automatycznie usuwane z dysku twardego wraz z końcem sesji przeglądarki polityka prywatności.

Zepter logotype Produkt został dodany do koszyka! Bags Przejdź do koszyka